środa, 29 maja 2013

Ostatni taniec

tę prośbę bez słów mam jedną
spojrzeniem tylko proszę cie jeszcze
nie musisz mnie kochać dłużej
ten walc pozostaw mi pod powieką

zatańczmy ten raz ostatni niech oczy jeszcze nacieszę
zatańczmy niech ciała nasze w jedno splotą się rytmem
zatańczmy by oczy nasze nie szukały się w tłumie
zatańczmy by dłonie nasze serca czuły bicie

ostatni walc lub tango co zechcesz
ostatnia wola twoja choć ja skazańcem
ostatnie kroki noga przy nodze
ostatnie dotknięcie dłoni

raz jeszcze serca czuć bicie
raz jeszcze objąć cię wzrokiem
raz jeszcze rytm ciał zachować
raz ostatni a potem
Panie prowadź

(03.01.2009.)


niedziela, 26 maja 2013

Pamięć (Mamo)

 Tej która odeszła dawno, ale jest wciąż ... 
ten wiersz ...

maleńki płomyk zapalony o zmierzchu
pamięcią

wspomnieniem
lat dawno minionych
polana nad rzeką
i szum drzew
jak kiedyś

nad lustrem jeziora
garść kwiatów polnych
i
łza

i

dom
chleba kromka
Jej ręką ukrojona
talerz
ulubionej zupy
gdy z pracy wracałem
ja
zmęczony
Ona

jak zawsze
ciepło uśmiechnięta
swoimi
Szaroburymi
Oczami
zapraszająca do szachownicy
kawki
sernika
mgła jakaś
oczy przesłania
a
płomyk pod powieką
drga
Jej uśmiechem

...
minęło już(?) 43 lata ...




Powróćmy

Gdzie odeszły te lasy, te nasze,
Gdzie się podziały tamte jeziora,
Kto jak my, tam, wtedy, z radości zapłacze,
Kto, tam śmiać się będzie, gdy przyjdzie pora.
Pójdźmy więc razem w te miejsca, te stare,
Popłyńmy raz jeszcze tamtymi wodami.
Pośród drzew, młodych spotkamy zapewne parę,
I z rozrzewnieniem wspominając, nie będziemy sami.
Powrócimy raz jeszcze na te ścieżki pod drzewami,
Na szlaki wrócimy w swojej starej łodzi.
To nic, że młodsi będą zawsze przed nami,
To nic nie szkodzi, też byliśmy młodzi.
I jeśli czasem w oku nam się łza zakręci,
I lekki uśmiech zagości nam na twarzy,
Z nostalgią wspomnijmy, że nie byliśmy „święci”,
Pamiętajmy o tym gdy mówią o nas ... „starzy”.

(21.07.2007.)

Gdy jesteś

Usta, ust szukają
Węże języków splecione
Ciała wpadają w dreszcze
Szepcząc bezgłośnie
Jeszcze, jeszcze, jeszcze…
Bez słów, bez szeptów, w ciszy, cienie…
Nawała uczuć, bez chwil wytchnienia
Jakby w ekstazie, ich upojne drżenie…
Jeszcze, jeszcze, jeszcze …
Dłonie, …stopy, …pieszczotą złączone
Jak kleszcze
Jeszcze, jeszcze, jeszcze…
Dłonie ciał szukają, znajdują…
Ty mnie, ja ciebie…
Usta, szyja…
Jeszcze, jeszcze, jeszcze …
Ramion twych zapach
Rąk twoich uścisk …
Dalej niech trwa …
W tę noc, do świtu, do dnia.
Tak mało siebie mamy
W myślach naszych tylko my.
Ja ciebie, …ty mnie…
Jeszcze i jeszcze, i jeszcze…
Ręce, rąk szukają
Usta przy ustach
Wrzynają się w serca
Aż dech zapiera…
Cierpienie.
Marzenie.
Spełnienie.
Spełnienia marzeń i cierpień…
Wybacz zawsze mi ciebie tak mało
Gdy jesteś…
W myślach cię pieszczę
Jeszcze, jeszcze, i …
Gdy nie ma ciebie …
Gdy jesteś …
Usta, ust…
Węże …
Ciała …
Szepczą…
Jeszcze, …

(04.07.2006.)

sobota, 25 maja 2013

Motylek*


Na kwiatku przysiadł sobie motylek,
Łyk rosy golnął sobie lekko z listka,
Pyłku z kwiatków pojadł zamiast ...pastylek,
Po chwili do innego kwiatka przytulał …pyska.
Tak sobie na każdym kwiatku swawolnie wywijał,
Kolorami pięknych skrzydełek się chwalił,
Rosy kropelki z listków sobie spijał,
Aż raz na brzydki się oset uwalił
I pokaleczył sobie …
Coś … też, nie tylko ... ryjka.

(30.04.2007)

* (Inspiracją była fraszka Mistrza J.I.Sztaudyngera, o tym samym tytule).

Pierwsza randka

Kilka nut, na pięciolinii marzeń,
Kilka słów, pod nimi, jak kronika zdarzeń.
Pozostało w naszej pamięci tak mało,
I jedna łza, …tylko tyle zostało.
Jak kartka z kalendarza wyrwana,
I przed laty notatka na niej wpisana,
Spotkanie, te pierwsze, majowe,
Te pocałunki i twoje usta różowe…
Zostały nam kwiaty suszone w zielniku
I wspomnienia, jak wróżby w egipskim senniku.
Zostały ślady tamtych dni w pamiętniku zapisanych,
I pamięć o nocach tych … nieprzespanych.

(22.03.2007.)

piątek, 24 maja 2013

Podaruj mi

Podaruj mi swoje ręce,
Bym kwiaty włożył w twe dłonie.
Chcę tylko tyle, nic więcej,
Przed chłodem też je uchronię.

Stopy swoje podaruj mi, proszę,
Uchronię je przed kolcami na ścieżce.
Przez życie na rekach cię przeniosę.
Daj tylko tyle, więcej nic nie chcę.

Jeszcze tylko daj trochę uśmiechu,
Dołóż do niego spojrzenie gorące,
Dodaj jeszcze trochę ciepłego oddechu …
Pozwól bym zobaczyć mógł słońce.

Mówisz, że oddałaś mi siebie całą,
Że chcę ciebie mieć więcej, …
Ciągle jest mi ciebie za mało …
Zabierz więc wszystko, a podaruj mi tylko … serce.

(22.03.2007)

Cisza

Czar kuchni i ... niech pozostanie kulinarnym blogiem, do którego bardziej pasuje jedno z moich "bzików" zwanych hobby, łączącym się z kuchnią, czyli z działką,  szczególnie poprzez zioła i warzywa

 Ten wierszyk przenoszę tutaj (jak i pozostałe z tamtego bloga) i wstawiam z dedykacją wszystkim Internautkom i Internautom , niezależnie od "wieku i wyznania".

W cybernetycznej przestrzeni
Wirtualnego świata
Nie widać słońca,
Ciebie też nie ma.
Więc gdzie jesteś …
Konsola suwakami cię przywołuje,
Klawiatura imię twoje pisze …
I nic tylko …cisza.
Spoglądasz z tej samej
Co i ja powierzchni
Tak samo wydłużasz swoje palce
Lecz dotyku nie czuję,
Serca bicia mi brak,
Oczu twoich nie widzę,
Głosu twego nie słyszę …
I znów … cisza.
Ekran bezduszny kolory wyświetla,
Korowód liter jak on martwych.
Domyślać się każe słów znaczenia,
Które ożywić trzeba
By sens się wykluł niczym pisklę,
I światła barwę białą,
W kolory tęczy złudne przemienił.
I znów nic tylko … cisza.

(grudzień 2006)

Poniedziałkowe spotkanie (6/6)


Zawody

Gdy trąbki sygnał dały, jak surmy, do sportowego boju
Wszyscy zajęli miejsca w wesołym nastroju,
Narciarze na starty wybiegają biegów,
Niektórzy tworzą po kilka szeregów.
Ruszyli biegacze do biegów zwanych sztafetami,
Dłuższe dla mężczyzn, inne, krótsze, z kobietami.

Hokejowe na trzech lodowiskach mecze się rozgrywają
Wyścigi łyżwiarzy szybkich też się odbywają
I skoki narciarskie, półfinały zjazdu szybkiego po stoku,
I slalomu giganta na drugim, tej samej górki, przeciwległym boku.

W trakcie zawodów, stragany pięknie przystrojone, które wokół stały,
Suszone jagody, malinki, poziomki i inne owoce w miodzie serwowały.
Także gorące napoje z ziół i soków owocowych i kisiele były,
Z jagód, borówek i żurawin, i wielkim powodzeniem się cieszyły.
Krasnale, z wielkim upodobaniem piły sok miodowo malinowy,
Jak mi powiedziały, jest smaczny i pełen witamin, więc zdrowy.

Wszędzie porządek, radosne wiwaty doping i okrzyki,
Spikerzy przez tuby ogłaszają wyniki.
To w lewo, to w prawo obraca się moja głowa,
Nim się obejrzałem już mistrzostw połowa.

Przerwa na gorące posiłki nastąpiła teraz w zawodach
Wszyscy do straganów z jedzeniem ruszyli, jakby na motor-głodach.
Zgodnie z planem imprezy, w połowie olimpiady,
Wszyscy obecni na polanie zjeść mają obiady.
Jak się zapewne domyślacie, wcale mnie to nie zaskoczyło,
Byłem na to gotów już w domu, a to znaczyło, …
Że przygotowany miałem posiłek dla gości i gospodarzy,
Chciałem by wszystkim smakowało, wszak każdy kucharz o tym marzy.

Król do pomocy przydzielił mi kilku dworzan ze swej świty,
Przydali się wszyscy, jego pomysł był znakomity.
Chleba, w tym razowego, parę bochenków już w domu pokrojonego,
Parę słoiczków słoninki z cebulką, jabłkiem i majerankiem, stopionej do tego.
Kromeczki przeciąłem na części cztery,
Czterej krasnale do ich smarowania się wzięli,
Czterej czosnku parę główek obrali i ząbki na połowy cięli.
Ja z samochodu na sankach tajemniczy pakunek przyniosłem.
Zapach się rozszedł znakomity , gdy pokrywkę podniosłem,
A że na rosołku barszcz był w dużym garnku i kocami opatulony,
To wciąż był gorący, dzięki pomysłowi mej wspaniałej żony …
Ponadto cały wokół był obłożony parówkami
Tak były gorące, że trudno je było uchwycić rękami.
Kiełbaski wszystkie poobierałem ze skórek,
Pociąłem na piętnaście części (grubsze niż na mizerię ogórek).
Każdy dostawał czosnek, parówki kawałek i barszczyk do kubeczka.
(Krasnale je zawsze noszą przy sobie na paseczkach).
A kto chciał zjeść więcej, bo głód mu doskwierał,
Chlebka z omastą sam sobie, z tacy dobierał.
Takich jadłodajni kilka wokół polanki stało,
Każdy król wystawił niejedną, nikomu nic nie brakowało.
Były barszcze i żurki, bigosy, i grzybki, i soki gorące,
Kisiele też były z owoców lasu i zbieranych na łące.
Mnie najbardziej smakowały herbatki od chorób różnych chroniące,
Z ziół i korzonków, rumianku i mięty, pyszne pachnące i gorące.

Wszystkie pyszności szybko zjedzone zostały,
Bo w drugiej części mistrzostw już były finały.
Skończyły się zjazdy slalomy i biegi,
Jak i pań i panów jazda solo figurowa.
Pozostały jeszcze figurowe pary, ta olimpiad ozdoba,
Również finały hokeja, druga tura skoków.
Slalomy giganty pań i panów, równolegle z dwóch stoków,
A na zakończenie maraton narciarski wokół polany,
Po którym każdy zawodnik przegrany i wygrany
Za udział w zawodach dostawał medal pamiątkowy,
A mistrzowie odpowiednio: złoty, srebrny i brązowy,
Którym to medale wręczali królowe i królowie,
Z każdym z zawodników zamieniając po słowie.

Z tego wszystkiego moi drodzy zapomniałem o mym przyjacielu,
Nie muszę chyba mówić, że przyjaciół znalazł tutaj wielu.
Pierwszym oczywiście była dziewczyna … Borówka Śmiała.
Przy sankach pełnił służbę bez namowy sam …bez mała …
Chętnych do jazdy na Bossa grzbiecie i sankach zliczyć było trudno,
Wszak każde z was wie, że na kuligach nigdy nie jest nudno,
Nawet gdy się na jakiejś górce wywracali,
Niektórzy po kilka razy na sanki wracali.
Boss jednak wiedział, że krasnale to naród mały,
Jakby karetę na paradzie ciągnął, niczym rumak doskonały,
Zachowywał się jak należy, sanki ciągnął z wielkim szykiem,
Chociaż jeźdźcy na sankach ponaglali go krzykiem.

Zakończenie

Koniec leśnej imprezy nadszedł niemal niespodzianie,
Pochodni wiele zapłonęło na leśnej polanie,
Szaro zaczęło się robić i słońce kryło się za drzewami,
Nadchodził czas smutny, żegnać się z krasnalami.
Piosenki różne było dokoła słychać,
Jakoś dziwnie się zrobiło, Boss nawet zaczął wzdychać,
Zawsze taki wesół i głośny, zrobił się cichutki.
Gitar leśnych ludków i skrzypiec strun smętne zewsząd nutki,
Gdy wszyscy uczestnicy wokół znicza się zebrali,
Królowie, wszyscy po kolei, krótko przemawiali,
Król-gospodarz oficjalnie dokonał zamknięcia zawodów,
Zrozumiałem dopiero, skąd smutny nastrój i z jakich powodów.

Krasnoludki co lat dziesięć siedzibę zmieniają,
Odchodzą w lasy młodsze, gdzie żyją w ukryciu.
Czasem tylko gdy przedszkolaka spotkają,
Wyjdą i pogadają z nim o przedszkolnym życiu.
I tylko gdy choroba zmoże z nich którego,
Bo choroby różne też krążą lasami,
Szukają pomocy u kogoś „większego”.
Tak więc, moi drodzy, jak widzicie sami,
Że wy, dzieci, też chociaż tylko czasami,
Jesteście, takimi troszkę, większymi … krasnalami.

Samego pożegnania nie będę wam opisywał,
Każdy z nas niejedną łzę uronił tam na polanie,
Boss każdego i królewskie pary „całował”, czyli oblizywał,
I tak to się skończyło nasze przypadkowe poniedziałkowe spotkanie.

                                                      KONIEC
(31.03.2007.)