piątek, 27 czerwca 2014

Tydzień parlamentarzysty (bez zasad)

Smutna refleksja, bez nadziei na zmiany ...

Wstał rano skacowany
Pod okiem lewym i prawym
Lekko siny wałek
Spojrzał też w kalendarz … poniedziałek
 
Łyknął kropelki, kawki troszeczkę
Drzemać będzie biedak w poselskiej ławeczce
Kac potwór bezwzględny męczył i we wtorek
We łbie (wszak pustym) młotem wali potworek
 
Dwa dni minęły jak z bicza strzelił
Połowa tygodnia już blisko niedzieli
Komunikaty przegląda ktoś ględzi z mównicy
Koniec dnia trzeciego … środę zaliczył
 
Dzień następny komisja jakaś pracuje
On przecież ma tyle do zrobienia
Wszak już czwartek on walizy szykuje
W piątek jest przerwa, bez posiedzenia
 
W sobotę zjeżdża na rodziny łono
Gdzie dzieci i rodzina wypoczynku więc wcale
W niedzielę do kościoła, z dziećmi i żoną
Tak minął tydzień w „parlamentu chwale”
 
I potem następny mija w „błogim pustostanie”
Przyjdzie koniec miesiąca pójdzie znów do kasy
Na nowe rozrywki „polityk” gaże dostanie
Tak przez całą kadencję niejeden ma wczasy

(27.06.2014.)