Teraz część druga z całej szóstki.
Przyjaciele
Jesień
szybko
minęła,
co
wy
na
to
kochani
Powoli
zima
się
zbliża,
śniegu
jeszcze
…ani,
ani
O
obietnicy
komuś,
kiedyś
danej
wciąż
jednak
pamiętam
No
i
o
prezentach
różnych,
niedługo
przecież
święta.
Prezenty,
więc,
w
koszyk,
przyjaciel
przy
drzwiach
już
stoi
Co
nieco
opowiem
teraz
wam,
drodzy
moi
Ma
mądre
ślepia
brązowe
i
czarny
ma
nos,
Sterczące
ma
uszy
i
brązowo-czarny
krótki
ma
włos,
Ogon,
cztery
łapy,
wcale
nie
jest
groźny,
choć
wilka
udaje,
I
jak
chce
być
„wysoki”
na
dwie
łapy
staje.
Ma
ogromną
zaletę,
którą
jak
i
ja,
nieskromnie
się
chlubi,
Z
ogromną
wzajemnością,
wszystkie
dzieci
lubi.
Wziął
skądś
taki
zwyczaj,
chyba
od
nas,
ludzi,
Bardzo
wszystkim,
a
najwięcej
dzieciom
lubi
„dawać
buzi”.
Tak
więc;
obrożę,
kaganiec,
smycz
i
kosz
biorę
w
ręce,
Drzwi
na
klucz
…nic
nie
trzeba
nam
więcej.
Psisko
jakby
w
myślach,
jak
zwykle
zresztą,
mi
czytało,
Skacze
do
góry
z
radości
jakby
zwariowało,
A
gdy
powiedziałem,
że
jedziemy
do
lasu,
Narobił
jak
dzikus
na
schodach
hałasu.
Ledwie
drzwi
auta
otwarłem,
ten
już
wskakuje,
Wciska
na
tylne
siedzenie,
kosz
też
obwąchuje,
A,
że
nosem
nic
nie
wyczuwa,
to
coś
mu
nie
pasuje,
Zastanawia
się
pewnie,
„… co
pan
tu
kombinuje
…”.
Łeb
swój
przekrzywia
raz
w
lewo
raz
w
prawo,
Jakby
rzec
chciał
do
mnie
„:..no
ruszaj
się
żwawo…”
Do
moich
przyjaciół,
na
polankę
leśną
wspomnieniom
tak
miłą,
Jechało
się
dobrze,
nic
po
drodze
się
nie
przydarzyło.
Psisko
wysiadło
z
autka
z
lekkim
hałasem,
Bo
zobaczyło
coś
w
zaroślach
tuż
pod
samym
lasem.
Musiałem
szybko
założyć
smycz
i
obrożę,
czyli
„spiąć
pasami”,
Na
koniec
kaganiec
…przepisy
są
okrutne,
mówiąc
między
nami…
Przez
łączkę,
zieloną
jeszcze,
obaj
przeszliśmy
spokojnie,
Przyjaciel
z
kulturą,
dumnie
kroczy,
znaczy
… dostojnie,
Przy
lewej
nodze,
spokojnie
przy
mnie
bieży,
Dlatego,
że
na
smyczy,
jak
w
lesie
należy.
W
prawej
ręce
kosz
trzymam
,
ten
z
prezentami
Pewnie
wiecie,
dla
kogo
(!?),
nie(?!)
…zgadujcie
więc
sami
…
Koniec
polanki,
lasek
się
nie
zmienił,
Rozglądam
się
wokół,
wszystkie
barwy
jesieni
…
Już
ścieżkę
znajoma
znajduję,
rozglądam
się
ciekawie,
Wokół
cicho
jak
makiem
zasiał,
ślady
jakieś
w
trawie,
Jesień
już
późna,
ptaszków
nie
słychać,
Zapachy lasu wspaniałe, aż chce nam się kichać,
Zapachy lasu wspaniałe, aż chce nam się kichać,
Tupotu
sarenek,
ni
w
trawie
szumu
nie
słychać
zajęcy,
Psisko łeb swój przechyla, czy cisza go męczy…
Psisko łeb swój przechyla, czy cisza go męczy…
Może
coś
słyszy,
może
coś
„mówi”
mu
nos…
Nagle
skoczył
do
góry,
a
ja
…w
śmiech
na
głos.
Wyobraźcie
sobie,
nagle
spod
krzaczka
wyskoczyło
„coś”...
Jakiś
śmieszny
ludek,
w
zielonej
czapce,
zielonym
kubraku
i
uciekł
bez
słowa…
A
mój
„bohater”
…za
mnie
się
chowa!
Wiedziałem,
że
to
straż
przednia
króla,
Lesiczka
Czwartego,
I
w
pobliżu
zapewne
jest
cała
świta
orszaku
królewskiego.
Ja
znany,
lecz
obok
mnie,
obca
im
„osoba”,
…ciekawe
będzie
zapoznanie,
Chwila
obawy
z
obu
stron
minęła,
ludki
już
na
polanie.
Ciekaw
jestem
bardzo,
kto
nas
dziś
przywita
…
Obok
króla
widzę
…jakaś
dama,
za
nią
dwórek
świta
…
Toż
to
jest
piękność
leśna,
nie
opiszą
tego
żadne
słowa,
Królowa,
uwielbiana
przez
lud
krasnoludków,
Piękna
Wrzosowa,
O
której
ptasie
radio
i
prasa
leśna
donosiła,
Że dobra dla swego ludu, roślin, ptaszków i zwierząt leśnych miła.
Że dobra dla swego ludu, roślin, ptaszków i zwierząt leśnych miła.
Przyjaciel
mój
już
cieszy
się,
łbem
kiwa,
to
znaczy,
że
wszystkim
się
kłania,
Ogonem
macha
,
widać
cieszy
się
ze
spotkania.
Lud
krasnoludków
już
widać
z
nim
oswojony.
Król
zadowolony
coś
szepcze
do
królowej-żony.
Panowie
krasnoludkowie
poważni,
dwórki
radosne,
z
czegoś
się
śmieją,
I
na
„sierściucha”
patrzą
z
podziwem
i
jakby
… z
nadzieją
…
Po
chwili
z
nich
jedna,
zwana
Borówka
Śmiała,
Bo
odważna,
nikogo
i
niczego
nie
bojąc
się,
zapytała
Swym
milutkim
głosem
przyjaciela
mojego:
„…czy
możesz
nas
po
lesie
powozić
… kolego…?”
I
tu
wierzcie
mi
ja
i
cały
tłum
oniemiał
Ja
słucham
i
myślę
… on
...prośbę
zrozumiał (!)
Wszak
prośba
kobiety,
cóż
ja
tu
znaczę
…
Wieź
lud
na
spacer
… niech
i
ja
to
zobaczę…
Kolejka
mała
zaraz
się
stworzyła
Wszyscy
chcą
pojeździć,
atmosfera
miła,
Że
ludek
to
mały
wzrostem,
to
jednak
przecie
Nie
zmieszczą
się,
na
raz,
wszyscy
na
psim
grzbiecie.
Koło
dwudziestu
„jeźdźców”
na
jedną
jazdę
wsiadało,
A
że
niektórym
raz
jechać
było
za
mało
Razem
ze
świtą,
królową,
królem
… kilkanaście
jazd
było.
Bez
śmiechów,
żartów,
okrzyków
się
nie
obyło.
Ja
w
międzyczasie,
prezenty
z
kosza
złożyłem
na
trawie,
Król
jak
przystało
na
króla,
spojrzał
łaskawie,
Na
dżemiki,
serki,
owoce
suszone,
miód
lipowy,
Ciasteczka,
grahamki,
masełko,
chlebek
razowy
…
Tłumek
ciekawie
i
łakomie
prezenty
ogląda,
Jednak
król
patrzy
i
dziwnie
na
mnie
spogląda,
Jakby
na
coś
czekał,
czegoś
jeszcze
się
spodziewał,
Chwilami,
jakby,
na
kogoś
się
gniewał
…
By
więc
nie
nadużywać
więcej
jego
cierpliwości,
Najważniejszy,
obiecany
prezent,
z
kosza
głębokości,
Oburącz
wyciągam
wielki
wieniec
z
…czosnku
głów,
Królowej,
królowi,
całemu
ludkowi
zabrakło
wprost
słów…
Gdy
ujrzeli
wieniec
spleciony
misternie
rękami
mej
żony,
Cały
tłumek
krasnali
stał
bez
słów,
wzruszony,
A
gdy
z
dna
koszyka
wyjąłem
książeczki,
też
w
darze,
Król
również
do
nich
zajrzał,
dwornie
i
długo
dziękował,
jako
zwyczaj
każe,
Te
słowa
mówiąc
na
zakończenie:
„…i
dzięki
tym
darom
już
nie
boimy
się
chłodu…
Jak
w
księgach
tych
piszą,
o
czosnku
i
ziołach
leczniczych,
i
właściwościach
miodu.”
Długo
jeszcze
trwała
zabawa
na
polance,
Skoki
i
… jazdy
jeszcze,
muzyczka
i
śpiewy,
nawet
i
tańce.
Czas
było,
chociaż
szkoda,
wracać
do
domu,
Gdy
niejedna
z
panien
łezki
wycierała
po
kryjomu
A
gdy
przyrzekłem,
że
zimą
postaramy
się
przyjechać,
Przestali
ludkowie
smutno
na
nas
patrzyć
a
…dziewczyny
szlochać.
Tak
im
spodobała
się
jazda
na
„sierściucha”
grzbiecie,
Jak
chyba
żadna,
nawet
najlepsza,
wycieczka
na
świecie.
A
i
psisko
moje
smutną,
również,
mordkę
miało,
Do
domu
jakoś
jechać
z
takiego
spaceru
nie
chciało…
Gdy
powiedziałem
mu
szeptem,
że
na
obiad
też
… czosnek
dostanie,
Popędził
do
auta,
na
karku
złamanie,
A
w
domu, obiad
zjadłem, po
za
tym
nic
ciekawego…
Smaczny
kapuśniaczek …
i
chleb
razowy
do
tego,
Michę
kaszy
z
czosnkiem
Bossowi
dałem,
do
tego
mięsa
kęs
duży,
Bo
Boss,
zwie
się
„ sierściuch”,
co
za
konia
służył,
Ten,
co
najpierw
bał
się
jednego
krasnala,
Przyjął
potem
na
siebie
rolę
krasnali
wasala
A
potem
im
wszystkim,
za
konia,
z
radością
służył,
I
jak
mi
się
zdaje,
w
pewnej
pannie
się
zadurzył
…
To
tyle
z
poniedziałkowej
późnojesiennej
wycieczki,
Relacji
już
koniec,
bo
i
niebo
zapaliło
swoje
gwiazdo-świeczki
Jeśli pojadę zimą, też wam spotkanie opiszę,
Jeśli pojadę zimą, też wam spotkanie opiszę,
Las
zimą
i
zimową,
leśną
ciszę…
(07.12.2006.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz