czwartek, 4 lipca 2013

Mój dom, rodzina

Dzisiaj mało mnie „krew nie zalała” na balkonie,
Sąsiad, łapczywie przyglądał się mej żonie.
Nie wiem czy byście, panowie, też byli bierni,
Widząc moją ślubną na leżaku, niczym skwarkę na patelni.
Toż schrupać, psiakrew, aż chęć przychodzi,
Patrząc na takie ”pieczyste” … czyście starzy, czy młodzi.
Nie jestem zazdrosny ale zacznę częściej patrzyć w każdą stronę,
Trudno, moja wina, że mam „ taką sztukę” za żonę.
Oczy zielone, blond włosy fajnie podcięte,
Piegi gdzieniegdzie, dziewczę w tali wcięte,
Spojrzenie ma czasem, fakt, lekko mrożące.
No i jak się oprzeć takiej „Wiedźmie Naczelnej”, czyli żonce.
Przychodzi z pracy często zmęczona,
Lecz w progu pełną piersią … "hungry", krzyczy, jak nie żona.
Niedługo po niej młodsze dwie „Wiedźmy”, niestety,
Wpadają i od drzwi wrzask my" hungry", też jak nie kobiety.
Całe szczęście, że mam przyjaciela na czterech łapach,
Tylko ten znów cwany, jak z michy poje, chce by go drapać.
Wciąż „gada” do mnie i gapi się tymi swoimi ślipiami.

Kochaną mam Rodzinkę, przyznacie mi sami.

(21.05.2007.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz