sobota, 28 grudnia 2013

Dla Ciebie (Ostatni wiersz roku)

Nie mów mi, że rok się kończy,
Powiedz, że dni minione pamiętać będziesz.
Ze jesień cieszyła cię lasu zapachem,
Że wiosnę, że kwiatów jabłoni biel masz przed oczami.
Powiedz, że lato w sercu masz wciąż jeszcze.
      Nie pamiętaj, że czasem dni deszczowe,
      Słońca ciepło studziły w sercach.
      Usuń z pamięci te dni pochmurne,
      Pozostaw te kasztanami barwione,
      Z trelem słowików wśród bzów pachnących
Powracaj więc do tych dni wspólnych,
Do wieczorów majowych tych z jesiennych spacerów,
Dymów z letniego ogniska, leśnych ptaków śpiewu,
Do słońca i chmurek rzadkich na twarzach.
I pomyśl tylko, że przy końcu i początek się zdarza.

czwartek, 26 grudnia 2013

Życzenia ...

Gdy ta jedyna w roku cicha noc nadchodzi, a głos Dziecięcia nas budzi,
Gdy nastaje
Myśli rozbiegane stają się ciepłym żarem spajającym nasze myśli w jedno,
Każdy coś sobie życzy, by się stało, by się spełniło, by przyszło.
Tak i ja wraz ze swoją Rodziną, składam Wam najserdeczniejsze życzenia
Żeby spełniły się Wasze marzenia, a przede wszystkim,
Żeby zdrowie Was nie opuszczało, by portfele nie chudły
Dzieci nie musiały stron Ojczystych opuszczać
Żeby Uśmiech z twarzy wam nie schodził,
A łzy tylko ze szczęścia z oczu Wam płynęły
W tę noc i kolejne dni, nadchodzącego, już kolejnego, nowego
Z całego serca życzymy
                                                             Kazik z Rodziną


wtorek, 17 grudnia 2013

Hymnem nie nazwany

  Jak łatwo zauważyć, ten mój zlepek myśli został zainspirowany utworem Juliusza Słowackiego, znanym z częstych cytatów trzech słów, które zachowałem. Resztę stanowią smutne rozmyślania.
 Czy czas po temu(?), nie wiem, ale zawsze jest czas na rozważania . O wszystkim.
 Jeśli czytając zauważysz  błędy  wybacz  styl, plątaninę słów, grafomanię(?) ale nie naniosłem żadnej poprawki, pisząc tylko  to co "wychodziło z głowy".

Smutno mi Boże!- Chociaż mieszkam na Polski zachodzie
Dałeś mi szczęścia tak wiele
Ciernie starając się wszystkie spod stóp usunąć
Na życia drodze cieszył mnie
Gwiazd widok nieba i łanów zboże
Smutno mi Boże!

Głowy w sejmie puste butne mowy i piana
Próżność i walka o koryta
Głosy matek i dzieci chorych jak echo
Od gabinetów drzwi się odbijają
Od władzy pomocy … ona nie pomoże
Smutno mi Boże!

Dziecię chore w ramionach matki się żali
Pracy brak i pieniędzy, ojciec załamania bliski
Pośredniak winą partie obciąża
To winien lewak to prawy łże o dobrobycie
Liczą że Unia nam dopomoże
Smutno mi Boże!


Dziś jak przed laty za chlebem, za morze
Tysiące mil płyną matki i ojcowie
Widząc w dłoniach (wirtualnie)dolary
Ciurkiem płynące do własnej kiesy
Wracają czasami w rodzinne łoże
Smutno mi Boże!


Często więc myślę wspominając
Rodaków walkę o zmianę układów
Wieszcz ten szanowany chociaż tworzył
To nie stworzył jak rządy nasze dziadów
Którzy żebrząc o pracę uciekli za morze
Smutno mi Boże!

Gdy kości moje sczernieją w mogile
I pośród z granitów i marmurów sztucznych
Moja dusza błąkać się będzie
Nie zaznając spokoju
Patrząc jak Nędza Ojczyznę moją orze
Smutno mi Boże!


Kazano mi wierzyć gdy czerwone padło
Że będziemy jeść szynkę nie cebulę i sadło
Że Polska jak za Piastów mocarną się stanie
Naiwni jak dzieci licząc na cud
Wszak nie miało być już gorzej
Smutno mi Boże!

Na czerwoną szmatkę pluliśmy tłumnie
Biało czerwony sztandar wznosząc do nieba
Orzeł z koroną przywrócił piękno piór swoich
Lat minęło niewiele pióra zszarzały
Na polach przestano siać polskie zboże
Smutno mi Boże!


Pisałem dziś zasmucony po słońca uśpieniu
Myśląc dlaczego znów żyć nam przyszło w cieniu
Chociaż w blasku żenujących wystąpień rządowych
Gdzie żrą się miast popiołem posypywać głowy
Miast myśleć o naprawie Rzeczypospolitej
Patrzą tylko  jak hieny i sępy kto kogo zmoże
WIĘC JEŚLI MOŻESZ, OŚWIEĆ ICH BOŻE!


niedziela, 8 grudnia 2013

Jeszcze …

 Smutna, polska rzeczywistość

Jeszcze Polska nie umarła,
Póki zdrowe mamy gardła,
Póki się na wszystko drzemy
Wiemy, że żyjemy.

Za nic mamy przyszłość dzieci,
Za nic matek, ojców krew.
Zostawimy kupę śmieci.
Niech wciąż brzmi nasz pusty śpiew.

Tutaj ojciec, rzecze dziwnie zadumany,
Klnąc bez miary, jak gbur jaki,
Patrząc w płaski ekran szklany …
Jak nam Polskę obsrywają, nie orły, choć „ptaki”.

Czas się, w końcu nad przyszłością, chyba zastanowić.
Czy polityk może w Polsce nosić głowę dumnie?
Chyba łatwiej jest, w kałuży, złotą rybkę złowić,
Bo w przemiany dziś uwierzyć, mogą tylko durnie.